Babia Góra, 6 września 2014

czyli miało być jak zwykle, a wyszło...

Podróż? To za dużo powiedziane! Raczej spacer krótki – taka jednodniowa wycieczka: pojechać, wyjść, zejść i wrócić. Słowem – nic nadzwyczajnego! A jednak...

Decyzja zapadła bardzo spontanicznie a niespodziewanie – w piątek pomiędzy południem, a wieczorem. Gdy już byłem pewien, że chcę jechać, zdałem sobie sprawę,... że nie mam w czym! A więc błyskawiczny skok do Decathlonu – po większy plecak i buty... A w przypadku moich stóp, to spore ryzyko – iść w świeżych butach... Zdecydowałem jednak, że lepiej tak, niż w tenisówkach.

Gdy już miałem wszystko, wtedy szybki telefon do Kolegi Krzyśka (z pracy). W krótkich, żołnierskich słowach: prezentacja zamiaru, oferta współpracy... Szybki namysł, konsultacja wewnętrzna po drugiej stronie i: „umówmy się na telefon za godzinę”. Równo wpół do dziewiątej telefon – „jedziemy, jutro o wpół do szóstej u Ciebie”. I pojechaliśmy.

Plan był, jako się rzekło – banalny. Zaparkować na Krowiarkach, podejść niebieskim do żółtego, Akademicką Percią na górę i z powrotem czerwonym w dół.

Okazuje się jednak, że nawet Babiogórski Park Narodowy potrafi czasem zaskoczyć. Na Krowiarkach się okazało, że szlak niebieski zamknęli! Jakieś remonty, prace leśne, czy coś tam... Szlaban, tablica... i straszą grzywną 500PLN. Zdecydowanie są bardziej pożyteczne sposoby na wydanie takiej kasy! Cóż było robić? Szkoda odpuścić taki piękny plan, a w tej sytuacji jedyna droga, aby złapać Perć, to obejść naokoło... przez górę!

I w taki to niecodzienny sposób zaliczyliśmy w tym dniu szczyt dwukrotnie:

A potem było już jak zwykle, czyli nudno po kamieniach do samej góry. A w dodatku ta wisząca nad naszymi głowami chmura zaczęła wreszcie przeciekać, co stanowiło skuteczny demotywator do dalszego wyciągania aparatu.

A żeby dać też szansę na spojrzenie od drugiej strony, tu jest link do zdjęć Krzyśka.

11 września 2014r.

e-mail
jck1968
Do góry