Trzy Wawele
Wykonując rutynowe porzadki w zdjęciach (czasami tak mam), postanowiłem nieco „skrócić dystans” i zająć się najstarszymi, jeszcze nie przerobionymi plikami. Dystans, istotnie imponujący: marzec 2010, to już ponad pięć lat! Jak pamiętam, byłem wtedy świeżo po zakupie szerokiego kąta i w związku z tym znajdowałem się na etapie fotografowania wszystkiego, co da się ująć możliwie jak najszerzej.
I tak wypadło. Nie pamiętam już przypadkiem, czy celowo miałem ze sobą aparat. Dość, że pogoda, jak widać, była idealna. Niebo, niczym na pocztówkach z Grecji, bez wiatru, jednym słowem: tylko rozstawić sprzęt i strzelać.
Tak też zrobiłem. Oczywiście, słońce nie było już zbyt nisko, więc kontrast spory i nie obeszło się bez składanek HDRowych. Ale tu, jak na ironię, opóźnienie wyszło mi na dobre, bo przez ten czas zdążyłem poczynić w tej materii pewne postępy i dzięki temu mam to, co mam. Resztę pozostawiam ocenie...
Kraków, 1 marca 2010r.